Czas na trzecie już posumowanie Wyzwania Czytelniczego zorganizowanego na początku tego roku przez Niemiecką Sofę. Mam już za sobą już w sumie dziewięć książek i dziś opowiem Wam o trzech ostatnich, które umiliły mi letnie miesiące. Będzie trochę monotematycznie, ale w sumie od tego są wakacje, żeby czytać to, na co mamy ochotę. A co znalazło się w mojej biblioteczce?
Speaking in bones i Swamp bones
Lipiec i sierpień były zdecydowanie czasem kryminałów. Jak już zapewne wiecie z moich poprzednich wpisów, jestem wielką fanką Kathy Reichs i jej serii o Temperance Brennan. Ci z Was, którzy oglądają serial “Kości” na pewno wiedzą o kim mówię 😉 W wakacje udało mi się przeczytać dwie książki tej autorki, a następna już czeka w kolejce (o tym innym razem). Pierwsza z nich, Speaking in bones, to 18. część z serii o Temperance Brennan. Tym razem antropolg sądowa musi się zmierzyć z fenomenem zwanym web sleuthing. Web sleuths to osoby niezwiązane z wymiarem sprawiedliwości, które próbują rozwiązywać zagadki kryminalne na własną rękę. W Speaking in Bones Tempe spotyka kobietę, która twierdzi, że jest w stanie wyjaśnić tajemnicze zniknięcie pewnej nastolatki. Standardowo jak w przypadku w wszystkich książek Kathy Reichs, również i tu akcja jest bardzo wartka i porywa od pierwszych stron. Zdecydowanie polecam!
W sierpniu, poza przeczytaniem całego stosu artykułów naukowych, udało mi się też znaleźć czas na krótką nowelę Kathy Reichs, Swamp bones. Co jakiś czas, autorka we współpracy z Amazonem, publikuje krótkie historie o Tempe, często dostępne tylko w formie elektronicznej. Swamp bones to właśnie jedna z takich nowel, w której śledzimy losy antropolog będącej na tropie groźnych pytonów birmańskich, grasujących w okolicy. W międzyczasie oczywiście na światło dzienno wypływa sprawa tajemniczej śmierci, którą Tempe próbuje rozwiązać. I jak zwykle wpada przy tym w tarapaty…
Właściwie to sama się sobie dziwię, że wciąż sięgam po kolejne książki Reichs. Mimo że doskonale znam formułę wszystkich jej powieści, to i jak zawsze kupuję kolejne i pochłaniam dosłownie w dzień lub dwa. Przy okazji też odświeżam sobie nazwy poszczególnych kości po angielsku. Co ciekaw, nazw wielu z nich nawet nie znam po polsku! Zawsze to jakaś wartość dodana, nawet jeśli sama treść tych książek nie jest wyjątkowo oryginalna.
Solange te parle
Pewnie będziecie zawiedzeni, ale w wakacje nie przeczytałam żadnej norweskiej książki (tzn. żadnej powieści, bo naukowych było kilka). We wrześniu postanowiłam odświeżyć francuski i sięgnęłam po książkę Solange te parle, napisaną przez youtuberkę o tym samym pseudonimie. Solange w swoich filmikach jest dziwna, zabawna i urocza, i dokładnie taka sama jest jej książka. To zbiór przemyśleń, które spokojnie mogłyby być skryptami do nagrań na YT lub tekstami na bloga. Część z nich nawet pokrywa się z tematami poruszanymi na kanale Solange, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio. Chodziło głównie o przeczytanie czegoś po francusku, a nie wznoszenie się na wyżyny intelektualne 😉
A jak Wam minęły wakacje? I co czytaliście?