Język norweski jest najpiękniejszym językiem świata, choć może nie do końca logicznym. Nauka norweskiego była dla mnie marzeniem przez długie lata, a kiedy wreszcie moje marzenie się spełniło, jeszcze bardziej utwierdziłam się w tym przekonaniu. Dowiedziałam się też, że jest to język dość prosty z gramatycznego punktu widzenia (moi uczniowie pewnie mieliby na ten temat nieco inne zdanie…), choć podczas nauki trzeba sobie wbić do głowy kilka żelaznych zasad. Dziś o jednej z nich, czyli o złotej zasadzie V2.
[źródło: sprakradet.no]
Wspomniana przeze mnie zasada V2 to nic innego, jak reguła mówiąca o tym, że czasownik (norw. verb) w zdaniu ZAWSZE powinien znajdować się na drugim miejscu, jak na przykład tu:
Jeg heter Anna – (Ja) nazywam się Anna*
Łatwe, prawda? Ano niezupełnie… Jak to zwykle w życiu bywa, od każdej reguły są pewne wyjątki, a wyjątki jak wiemy potwierdzają regułę i tak oto błędne koło się zamyka. Już tłumaczę 🙂
Jeśli ktoś z Was miał kiedyś okazję uczyć się języka norweskiego (lub innego języka skandynawskiego) to wiecie z pewnością, że istnieje szereg słów, które potrafią nieźle namieszać w tym z pozoru idealnym szyku zdania. O ile wstawienie na początku zdania okolicznika czasu (wczoraj, dziś, jutro itp.) nie zmienia jego szyku, np. I går var jeg på jobb – Wczoraj byłam (ja) w pracy, o tyle użycie niektórych spójników przesuwa czasownik na dalsze miejsce w zdaniu:
Jeg liker ost, men jeg spiser det ikke så ofte – (Ja) lubię ser, ale ja jem go nie tak często
W przykładzie widzimy dokładnie, że czasownik w zdaniu podrzędnym (…, men jeg spiser det ikke så ofte) nagle znalazł się na trzecim miejscu, prawda? Nie do końca. Aby jakoś usprawiedliwić te odejścia od reguły V2, językoznawcy wymyślili tzw. miejsce 0 w zdaniu. To oznacza, że spójniki, które teoretycznie spychają czasownik z 2. miejsca na dalsze (jak chociażby wspomniane men, czyli ale), zajmują miejsce 0 i w ten sposób czasownik (czysto teoretycznie!) nadal znajduje się na 2. miejscu. Reguła V2 zachowana, ufff!
Słów, które zmieniają szyk zdania w norweskim jest całkiem sporo i jedynym sposobem na odgadnięcie czy czasownik wystąpi po nich na 2. czy dalszym miejscu jest… wyuczenie się ich na pamięć. Oczywiście, możemy pójść w ślady ambitnych językoznawców i upierać się, że bez względu na to, którego spójnika użyjemy czasownik i tak w ten czy inny sposób znajdzie się na 2. miejscu, ale o wiele wygodniejszym sposobem wydaje się zapamiętanie, które słówka przestawią nam czasownik na inne miejsce. Bardzo odkrywcze, wiem. Z doświadczenia wiem, że proste metody są najlepsze, zwłaszcza jeśli chodzi o naukę języków obcych. Teorie językoznawcze są bardzo ciekawe, ale nie zawsze pomocne. Zwłaszcza, gdy ktoś uczy się języka ze względów czysto praktycznych, a nie dlatego, że urzekła go melodia danego języka i postanowił poświęcić się temu całkowicie.
Dzisiejszy post jest nieśmiałą próbą wprowadzenia cyklu gramatycznego na blogu. Nie wiem na ile ten pomysł się sprawdzi, ale ponieważ jest to moja prawdziwa pasja, bardzo chętnie podzielę się nią z innymi. Mam nadzieję, że znajdą się tu jacyś miłośnicy gramatyki, którzy podzielają mój entuzjazm. Będę również wdzięczna za wszelkie uwagi i odniesienia do innych języków obcych.
Vi snakkes!
* Wszystkie przykładowe zdania zostały przetłumaczone dosłownie, by dokładnie oddać norweski szyk zdania
2 komentarze
Uczyłem się samodzielnie norweskiego ponad rok (teraz robię przerwę z powodu nauki francuskiego) i pamiętam, że czasami miałem problemy z poprawnym szykiem zdania, ale w miarę czytania krótkich tekstów i przykładowych zdań, to “wchodziło do głowy”.
Wszystko da się opanować, to tylko kwestia czasu. I tak jak mówisz czytanie i słuchanie norweskiego bardzo pomaga, bo zapamiętujemy kolejność wyrazów w zdaniu jakby nieświadomie. Co do francuskiego to też uczę się tego języka i mam wrażenie, że gramatyka francuska jest nieporównywalnie trudniejsza od norweskiej. Ale wszystko jest do zrobienia 🙂
Życzę powodzenia w nauce i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wrócisz do języka Wikingów. Vi snakkes!