To niesamowite, jak czas szybko mi mija ostatnio. Tydzień zdaje się mieć dwa dni – poniedziałek i niedzielę wieczorem, a zaraz po tym znowu przychodzi poniedziałek… Praca zabiera mi znaczną część czasu, ale nie zapominam też o tym, co naprawdę kocham i wieczorami przenoszę się chętnie na Północ. Palcem po mapie oczywiście 🙂 Dziś chciałabym zabrać Was na jedną z takich wycieczek, a będzie to wycieczka kulinarna do Norwegii. Jest już grudzień i święta zbliżają się wielkimi krokami. Sprawdźmy zatem co Norwegowie jedzą w święta.
Okres przedświąteczny w Norwegii trwa mniej więcej od połowy listopada. Wtedy to pojawiają się w sklepach świąteczne dekoracje, w supermarketach ciasteczka korzenne w kształcie choinek i gwiazdek są w promocji, a ulice większych miast błyszczą światełkami choinkowymi. Nie jestem wielką fanką świąt, ale muszę przyznać, że skandynawski klimat przedświąteczny ma w sobie jakiś nieodparty urok. Może to z racji tych ciasteczek korzennych 🙂
Święta na norweskich stołach to przede wszystkim dania mięsne: pinnekjøtt, ribbe, fårikål czy wreszcie smalahove.
Źródło: farminsittkjokken.com
Pinnekjøtt to suszone i zasolone żeberka jagnięce. Przed przygotowaniem należy je namoczyć w wodzie, by mięso stało się miękkie i straciło nieco soli, w której było zakonserwowane. Mięso jest następnie duszone na brzozowych galązkach*, co nadaje mu specyficzny zapach i smak. Żeberka są najczęściej podawane z kålrabistappe, czyli purée z brukwi. Do tej pory było mi dane sprobówać pinnekjøtt tylko z ziemniakami, ale i tak podzielam milość Norwegów do tej potrawy. Smak mięsa jest specyficzny, to prawda, ale jesli tylko będziecie mieli okazję go sprobówać to naprawdę warto.
Źródło: nrk.no
Kolejnym typowo norweskim daniem świątecznym, którego warto skosztować jest ribbe, czyli żeberka wieprzowe. Żeberka są marynowane w soli i pieprzu przez 2-3 dni przed przygotowaniem, a następnie pieczone pod przykryciem. Ważne jest, aby żeberek nie piec za długo i przekręcić je przynajmniej raz w trakcie pieczenia. W ten sposób uzykujemy en saftig og god ribbe (soczyste i dobre zeberka), jak opisuje je norweski portal NRK.
Źródło: visitnorway.com
Fårikål czyli w dosłownym tłumaczeniu owca w kapuście, to jedno z moich ulubionych norweskich dań świątecznych. Jest to, jak sama nazwa wskazuje, baranina w kapuście. Danie to może przypaść do gustu Polakom, ponieważ podobnie jak bigos, smakuje najlepiej dzień lub dwa po przyrządzeniu. Widocznie kapuściane dania mają to do siebie 🙂 Samo przygotowanie takiej owieczki w kapuście nie jest bardzo skomplikowane i polega na ugotowaniu pokrojonej główki kapusty razem z baraniną. Podawany najczęściej czas gotowania to około 2 godzin, przy czym ważne jest aby danie odpoczęło po gotowaniu, zanim je zaserwujemy.
Źródło: norwegiaodkuchni.blogspot.com
I na koniec mój absolutny faworyt norweskiej kuchni, którego dotąd nie miałam okazji spróbować (nadrobię przy najbliższej okazji, obiecuję!), a mianowicie smalahove czyli… głowa owcy. Tak, Norwegowie lubią nie tylko ryby, ale również i baraninę jak widać. I to w wydaniu dość ekstremalnym. Danie jest szczególnie popularne w zachodniej Norwegii. Po usunięciu skóry oraz mózgu, głowa owcy jest suszona i solona, a czasem również wędzona. Jedzenie potrawy należy zacząć od uszu i oczu, które uchodzą za najsmakowitszy kąsek. Choć sam opis może nie brzmieć zbyt zachęcająco, smalahove musi mieć coś w sobie, skoro co roku miliony Norwegów przygotowują ją na swięta, uznając to za odpowiednio podniosły czas na konsumpcję owczej głowy. Co kraj to obyczaj.
Jednak święta w Norwegii to nie tylko jedzenie, ale również szereg tradycji, przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Kilka słów o tym już wkrótce.
*stąd też nazwa potrawy: pinne oznacza po norwesku patyk, kij
0 comment
[…] * O pinnekjøtt pisałam TU. […]