Święta, święta i po świętach, ale… czy na pewno? W Norwegii dni pomiędzy Bożym Narodzeniem, a Sylwestrem nazywane są romjul lub romhelg. Jest to okres poświątecznego odrętwienia, podczas którego większość sklepów nadal jest zamknięta, miasta pustoszeją, a większość Norwegów jest na urlopie. A co Norwegowie robią i co jedzą podczas romjul?
Tak jak Polacy, również i Norwegowie mają wiele pomysłów na wykorzystanie resztek jedzenia świątecznego, do czego romhelg jest wspaniałą okazją. Portal NRK.no na przykład proponuje nam resterull – zawijasy z resztek, w których to może znaleźć się mięso z pinnekjøtt*. Wiele osób sięga również po dania typowo świąteczne, jak chociażby kaszkę z cynamonem i masłem, czyli julegrøt.
Źródło: melk.no
Romjul to doskonała okazja to wszelkiego rodzaju wycieczek i wypraw na nartach. Norwegowie słyną z zamiłowania do spędzania wolnego czasu na świeżym powietrzu i widać to doskonale właśnie w okresie świąt i sylwestra. wtedy obowiązkowo przygotowuje się matpakke czyli drugie śniadanie. Klasyką gatunku jest batonik Kvikklunsj i pomarańcza, które Norwegowie zabierają na wycieczki w górach i wyprawy narciarskie. Kvikklunsj to wafelek w mlecznej czekoladzie, który produkowany jest w niezmienionej formie od 1937 roku i nazywany bywa Norges beste kjekssjokolade, czyli najlepszym batonikiem w Norwegii.
Źródło: freia.no
Myślę, że odrobina poświątecznej sielanki przydałaby się także i u nas. Odczuwam to szczególnie silnie teraz, gdy po kilku dniach świątecznego lenistwa znowu muszę spędzać 8h dziennie w biurze i od razu przestawić się na tryb pracy. Cóż, pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że może kiedyś i u nas romjul będzie ustawowo wolny.
God romjul!
* O pinnekjøtt pisałam TU.