Na polskim rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej podręczników do nauki języka norweskiego i czasem trudno znaleźć ten, który będzie przydatny, a przede wszystkim dobrze opracowany. Dziś napiszę kilka słów o wznowionym wydaniu polskiego podręcznika do gramatyki języka norweskiego oraz powiem co w książce zasługuje na pochwałę, a co można jeszcze poprawić.
Źródło
Podręcznik Norweski. Gramatyka z ćwiczeniami autorstwa Michała Jana Filipka jest wznowionym wydaniem książki Norweski. Gramatyka. Praktyczne repetytorium z ćwiczeniami. Oba podręczniki zostały wydane przez Wydawnictwo Edgard. Recenzowana przeze mnie pozycja ukazała się w tym roku i jest przeznaczona przede wszystkim do samodzielnej nauki na poziomie początkującym i średnio zaawansowanym (A1-B1).
Podręcznik składa się z 12 rozdziałów, klucza odpowiedzi do zadań oraz tabel gramatycznych. Każdy z rozdziałów dotyczy innego zagadnienia gramatycznego oraz zawiera kilka ćwiczeń sprawdzających zrozumienia danego problemu. Jest to rozwiązanie klasyczne, jeśli chodzi o podręczniki do gramatyki i sprawdza się bardzo dobrze. Pozwala to m.in. na omawianie rozdziałów w dowolnej kolejności oraz sprawdzanie postępów w nauce na bieżąco.
Jak już wiecie jestem przewrażliwiona na punkcie opisów systemu fonetycznego i na szczęście znalazłam takowy w Gramatyce z Edgarda. Autor nie tylko w sposób przystępny przedstawił wymowę norweskich głosek, ale zaznaczył też jak ważne jest zachowanie długości samogłosek. W rozdziale nie mogło również zabraknąć wzmianki o tonemach, co od razu sprawiło, że książka znacznie zyskała w moich oczach. W końcu bez tonemów nie ma zabawy! Jeśli już miałabym się do czegoś przyczepić to byłby to brak nagrań do rozdziału fonetycznego. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to książka do gramatyki, a nie fonetyki, jednak początkującym może być bardzo trudno wyobrazić sobie jak brzmią tonemy, nie mogąc ich nigdzie usłyszeć.
W kolejnych rozdziałach autor opisuje poszczególne części zdania, posługując się często tabelami, które bardzo ułatwiają uporządkowanie i zapamiętanie materiału. Bardzo dobrym pomysłem było również zamieszczenie w rozdziale 3. krótkiej listy homonimów, czyli słów o identycznym brzmieniu, ale różnym znaczeniu.
Bardzo szczegółowo autor potraktował przyimki i wyrażenia przyimkowe. Każdy, kto uczył się języka norweskiego wie, jak ważne i trudne jest to zagadnienie. Większości (jeśli nie wszystkich…) wyrażeń przyimkowych należy uczyć się na pamięć, bo logika lub tłumaczenie z innych języków nie zawsze są pomocne. Przykład: o ile w języku polskim powiemy, że idziemy do sklepu i jesteśmy w sklepie, o tyle w języku norweskim użyjemy zawsze przyimka i, który oznacza w (eh te polskie i norweskie przyimki, bywają takie zdradliwe!). W podręczniku znajdziemy tabelę, w której autor wypisał najczęściej używane nazwy miejsc, w których możemy przebywać wraz z odpowiednimi przyimkami, których należy użyć z tymi wyrazami.
Warto wspomnieć też o bardzo szczegółowych rozdziałach, dotyczących czasownika oraz szyku zdania. Czasownik oraz jego odmiany to zawsze dość trudny i złożony temat, który razem z szykiem zdania stanowi niemal kwintesencję gramatyki języka norweskiego. Bardzo mnie cieszy, że tematy zostały tak dokładnie opisane. Jedyne moje zastrzeżenie dotyczy podrozdziału o czasownikach mocnych, czyli nieregularnych. Autor zdecydował się na podział czasowników nieregularnych na kilka podgrup odmian. Być może jest to dobra strategia, jeśli ktoś chce dokładnie prześledzić poszczególne odmiany, jednak w moim odczuciu wprowadziło to tylko niepotrzebny zamęt. Jestem zwolenniczką podziału czasowników na regularne, odmieniające się według kilku wzorów (w zależności od podziałów są to 3 lub 4 główne grupy), oraz czasowniki nieregularne. Nie widzę potrzeby wyszczególniania podgrup czasowników nieregularnych, które, jak sama nazwa wskazuje, odmieniają się nieregularnie i najlepiej się z tym po prostu pogodzić. To jednak tylko moja opinia i może ktoś woli szczegółowe podziały.
Podsumowując, uważam, że najnowsze wydanie Gramatyki to ciekawa opcja dla osób uczących się języka norweskiego samodzielnie i chcących utrwalić swoją wiedzę. Na pochwałę zasługują bardzo szczegółowe opisy poszczególnych części zdania oraz uporządkowanie treści w tabelach. Zabrakło jednak nagrań do rozdziału fonetycznego oraz pewnej bardzo ważnej rzeczy, a mianowicie bibliografii. Choć autor odnosi się w jednym z rozdziałów do biblii języka norweskiego, czyli Norsk referansegrammatikk, to w podręczniku nie podano kompletnej listy źródeł, z których korzystał autor. Uważam to za dość poważny mankament, ponieważ uniemożliwia on zgłębienie tematów, które opisano w książce mniej szczegółowo, lub które nie znalazły się w niej w ogóle. Być może to tylko moje czepialstwo i zboczenie zawodowe, ale zdecydowanie wolę książki z listą źródeł, ponieważ dają one gwarancję, że zawarte w niej informacje są poparte czymś więcej, niż tylko wiedzą jednego autora nt. danego języka.
Jeśli uczycie się języka norweskiego lub chcielibyście zacząć i szukacie jakiegoś opracowania gramatycznego to możecie kupić wspomnianą przeze mnie książkę na stronie wydawnictwa. A może korzystacie już z tego podręcznika lub innego z wydawnictwa Edgard? Jeśli tak to napiszcie co myślicie. Chętnie poznam Wasze opinie!
7 komentarzy
Hej, niedawno sama pisałam o jednej książce wydawnictwa Edgard. Zaczęłam uczyć się chińskiego, korzystając z niewielkiego samouczka “Chiński nie gryzie!”, mało inspirującego. Kilkanaście rozdziałów pozwoliło mi zapoznać się pobieżnie ze słownictwem w ramach podstawowych codziennych tematów, takich jak zakupy czy jedzenie. Nauczyłam się trochę gramatyki. Książka zwraca sporą uwagę na prawidłowe pisanie znaków, co jest ważne, ale niekoniecznie wtedy, kiedy potrzebne są nam raczej podstawowe zwroty komunikacyjne, a tych nie ma w niej prawie wcale. Te, które są, giną pomiędzy kwadracikami do pisania znaków. Cała ta pobieżność trochę zraziła mnie do nauki na samym początku.
Wspaniały jest natomiast słownik Edgarda chińsko-polski, bardzo dobry i przydatny, niewielkich rozmiarów w dodatku. Szkoda tylko, że istnieje tylko w tej wersji – polsko-chińskiej, z tego, co się dowiedziałam, nie ma i nie będzie, a byłaby o wiele cenniejsza.
Dziękuję za opinię! Co do serii “….. nie gryzie” z tego wydawnictwa to nie jestem jakąś wielką zwolenniczką. Jest tak jak piszesz – wszystkiego jest tam po trochu, a tak naprawdę brak konkretów. Przynajmniej ja miałam takie odczucia jak próbowałam korzystać z książki “Francuski nie gryzie”. Pozostaje liczyć na poprawę, bo to stosunkowo nowa seria, więc może kolejne wydania będą coraz lepsze 🙂
Podziwiam też Twoją chęć nauki chińskiego! To dla mnie coś zupełnie egzotycznego. Czy nadal uczysz się tego języka?
Jasne, to było prawie dwa lata temu, teraz uczę się go trochę innymi metodami 🙂 Nawet jeśli seria “…nie gryzie!” nie jest dopracowana, to i tak dobrze, że dzięki niej są dostępne jakiekolwiek materiały do nauki mniej popularnych języków, poza rozmówkami. Jeśli chodzi o chiński, to tak naprawdę nie znam dobrego, polskiego podręcznika do jego (samodzielnej czy nie) nauki.
Witaj 🙂
Też korzystałem z paru książek wydawnictwa “Edgard” i muszę przyznać, że z tymi książkami to w moim przypadku istna loteria. Do języka czeskiego, kompletnie mi się nie spodobała :/ Za to do języka rosyjskiego są całkiem, całkiem 😀 Miałem okazję obejrzeć u znajomej książkę “Ukraiński nie gryzie” i aż miałem ochotę kupić swój egzemplarz 😀 Ogólnie to uważam, że w takim książkach powinno być więcej ćwiczeń 😀 Ja je bardzo lubię 😀 Dlatego bardzo sobie cenię różne testy gramatyczno-leksykalne tego wydawnictwa 🙂 Pozdrawiam 🙂
[…] już wiecie z poprzednich recenzji (np. tej lub tej), jest kilka rzeczy, na które zawsze zwracam uwagę przeglądając podręczniki do języka […]
Też mógłbym dorzucić trochę złych rzeczy na temat książek tego wydawnictwa (ich fiszki też mnie nie porwały). Gwoździem do trumny naszych “relacji” z książkami tego wydawnictwa była książka “Grecki. Krok po kroku”. Książka jest bardzo chaotyczna, czasem ma się wrażenie, że niedopracowana – skończyło się to tak, że sięgnąłem po podręcznik wyłącznie w języku greckim: nie było łatwo, ale bardziej efektywnie. Jeśli chodzi o norweski to zastanawiam się nad zakupem książki z cyklu “Troll”. Tylko nie wiem, czy warto wydawać na nią pieniądze. Podoba mi się podręcznik “Ny i Norge” (udało mi się go znaleźć w formacie pdf., niestety w dalszym ciągu odszukałem nagrań do tego podręcznika). Pozdrawiam.
Dobrze mieć tę pozycję pod ręką.Mi pomogła na początkowym etapie.