Dziś chciałam napisać kilka słów o postaciach znanych w całej Norwegii, a być może nawet w całej Skandynawii. Na ich imiona natkniemy się w każdym podręczniku do języka norweskiego, co świadczy tylko o tym, jak wielki mieli (i nadal mają) wpływ na społeczeństwo norweskie. Nie słyszeliście nigdy o sławnych Norwegach Kari i Ola Nordmann? To koniecznie musicie przeczytać ten wpis. Zapraszam!
[źródło: radionova.no]
Kari i Ola* Nordmann są doskonale znani, mimo że w rzeczywistości nie istnieją. Są oni odpowiednikiem naszego Jana Kowalskiego, reprezentującego cechy przeciętnego Polaka. Kari i Ola to statystyczni, stereotypowi Norwegowie. Zanim jednak napiszę coś więcej na ich temat, posłużę się moim ulubionym cytatem z książki Andrzeja Berezy-Jarocińskiego Królestwo Norwegii, który doskonale podsumowuje wszystkie stereotypy o Norwegach:
Ola i Kari Nordmann są raczej weseli, pogodni, pełni optymizmu życiowego. Ale wyraźne negatywne skutki życia w tych warunkach geograficznych i klimatycznych też występują. Procent odchyleń od normy równowagi umysłowej jest w Norwegii nieco większy, niż w krajach Europy kontynentalnej. Zjawiskiem nierzadkim jest coś, co na kontynencie europejskim należy raczej do wyjątków: piromania, podpalenie dla podpalenia, bez żadnych konkretnych powodów. Jest to podobno związane ze zjawiskiem tak długo – w pewnych okresach roku – trwających ciemności. No i wreszcie alkoholizm, który co prawda nie jest tylko norweską specjalnością, ale zagadnieniem bardzo poważnym.
Z całą pewnością mogę powiedzieć, że autor nie minął się zbytnio z prawdą. Większość Norwegów, których poznałam, była dość optymistycznie nastawiona do życia i na szczęście nie zaobserwowałam u nich skłonności do piromanii 😉 Jednak jak wiadomo, w każdej plotce czy stereotypie jest ziarnko prawdy.
Zrekonstruowany kościół Fantoft stavkirke
[źródło: visitnorway.com]
W Norwegii, i to całkiem niedawno, bo 24 lata temu, doszło do pewnego podpalenia, o którym mówi się do dziś. W 1992 roku Varg Vikernes, wokalista zespołu blackmetalowego Burzum, podpalił drewniany kościół słupowy Fantoft stavkirke w Fana (i kilka innych kościołów poza tym). Zdjęcie spalonego kościoła artysta umieścił później na okładce jednego ze swoich albumów. Zainteresowanych tym tematem odsyłam chociażby do Wikipedii, gdzie przeczytacie całą historię kościoła Fantoft i wokalisty Burzum, który w końcu wylądował w więzieniu (i to nie za podpalenie, a za zabójstwo). Może więc faktycznie brak słońca w niektórych częściach Norwegii może prowadzić do odchyleń od normy równowagi umysłowej, kto wie…
Wspomniana okładka albumu Aske (pl. popiół) zespołu Burzum
[źródło: wikipedia.org]
A wracając do tematu Kari i Ola Nordmann – w jednym z podręczników do nauki języka norweskiego poświęcono im cały rozdział, z którego dowiadujemy się m.in. że typowy Norweg jest raczej naiwny, trochę zbyt zajęty sobą, ale to w sumie dobry człowiek. W wolnych chwilach uda się na polowanie lub na wycieczkę po lesie, w święto narodowe 17. maja najchętniej zje pølse i lompe (więcej o tej potrawie przeczytacie we wpisie o 17. maja), a w pracy zamiast ciepłego posiłku w stołówce zje przyniesioną z domu matpakke (odpowiednik polskiego drugiego śniadania).
[źródło: wikimedia.org]
I chyba coś w tym jest, że mimo oczywistego bogactwa, jakim Norwegowie mogą się pochwalić, w codziennym życiu wciąż wybierają proste i tradycyjne rozwiązania. Choć najnowsze technologie obecne są w Norwegii na każdym kroku to dla wielu głównym punktem udanego weekendu jest pobyt w górach w hytte bez prądu i bieżącej wody. Co ciekawe, połączenie tych wszystkich skrajności wychodzi Norwegom nadzwyczaj dobrze i nie zanosi się na to, by miało się to w najbliższym czasie zmienić. Stereotypowi Kari i Ola Nordmann to po prostu zadowoleni z życia ludzie, którym czasem niedobór słońca podsuwa szalone pomysły.
* uwaga: Ola, czytane jak nasze polskie imię Ula, to imię męskie!
PS. A tu możecie posłuchać i zobaczyć, co to znaczy być typisk norsk, czyli typowo norweskim:
[youtube https://www.youtube.com/watch?v=wEHX53pSnNA&w=560&h=315]
3 komentarze
[…] Andrzej Bereza-Jarociński napisał też małą i niepozorną książkę pt. Królestwo Norwegii. Kongeriket Norge, którą znalazłam kiedyś na allegro za kilka złotych. Książka ma niewiele ponad sto stron, na których autor zawarł kwintesencję norweskości. Sam język jest bardzo barwny, co sprawia, że jest to lektura na jeden wieczór. Jeden z zabawniejszych fragmentów książki znajdziecie we wpisie o Kari i Ola Nordmann. […]
[…] to jeansy. Zastanawiacie się pewnie skąd wzięła się ta dziwna nazwa. Pamiętacie wpis o Kari i Ola Nordmann? Imię Ola kojarzy się z typowym Norwegiem, ale również z kimś o dobrym usposobieniu. Pewniem […]
[…] o påskefeiring, påsketur i kilku innych tradycjach z påske w nazwie 🙂 Co więc robią Kari i Ola Nordmann w […]