Frokostblanding #26: Norweski na wakacje – co czytać, co oglądać?

by Anna

FAIRYfood

Na zewnątrz jest ponad 30 stopni, a Wy marzycie o tym, by przenieść się gdzieś na północ? Dobrze trafiliście. Dziś mam dla Was wakacyjną listę artykułów, książek i programów do obejrzenia i przeczytania w te wakacje. Gwarantuję, że nie będziecie się nudzić!

Norwegowie zdradzają swoje tajemnice

Podobno nieładnie jest podsłuchiwać i zdradzać czyjeś tajemnice, ale co jeśli te tajemnice są dostępne online, a ich autorzy sami się nimi dzielą? Strona Norske hemmeligheter to moje najnowsze odkrycie. „Norweskie tajemnice” to projekt zapoczątkowany przez Cathrine Louise Finstad, która zachęca Norwegów do wysyłania jej swoich przemyśleń, wątpliwości i tajemnic właśnie. Następnie Cathrine tworzy ilustracje do tekstów i zamieszcza je online. Czytając poszczególne historie można odnieść wrażenie, że ktoś przelał na ekran komputera nasze własne myśli. Bardzo polecam Wam tę stronę również ze względów językowych – wszystkie teksty są publikowane z zachowaniem oryginalnej pisowni. Można tam więc znaleźć i słówka z różnych dialektów, slangu jak i błędy (może uda Wam się jakieś wypatrzyć? :)).

Jenny Skavlan podaje przepis na dziecięcą spódniczkę idealną

Zrzut ekranu 2018-08-06 o 08.31.50

Jeśli lubicie szyć to koniecznie zajrzyjcie na bloga Jenny Skavlan. Norweska celebrytka poza byciem popularną ma też niezłe zdolności krawieckie i chętnie dzieli się w sieci swoimi pomysłami. Nawet jeśli szycie to nie Wasza bajka to warto tam zajrzeć, by nauczyć się kilku fajnych zwrotów związanych z ubraniami i przyrządami potrzebnymi do szycia. Nigdy niewiadomo kiedy takie słownictwo może się przydać!

Norweskie ogrody året rundt

Zrzut ekranu 2018-08-06 o 08.33.17

Czy są tu jacyś miłośnicy grzebania w ziemi i sadzenia kwiatków? Jeśli tak to nie możecie przegapić programu Hagen min na NRK. W każdym odcinku dziennikarka odwiedza różnych ogrodników z zamiłowania i obserwuje norweskie ogrody przez wszystkie pory roku. Mimo że ja sama nie jestem pasjonatką ogrodnictwa to czasem oglądam ten program, by nauczyć się nowych słówek związanych z sieniem, sadzeniem i pieleniem. Kto wie kiedy takie słownictwo może się przydać.

Fitboller i ciasteczka czekoladowe po norwesku

Norwegowie raczej nie są znani ze swojej sztuki kulinarnej (ironia niezamierzona ;)), ale jeśli interesuje Was słownictwo związane zgotowaniem to warto zajrzeć na YT. Wielu norweskich youtuberów nagrywa po angielsku albo o tematach, które zupełnie mnie nie interesują (np. zakupowe haule z USA czy tutoriale dotyczące nakładania makijażu…), ale w tym gąszczu mody na styl amerykański udało mi się znaleźć konto, na którym jest kilka filmików dotyczących gotowania. Jednym z nich jest ten z przepisem na fitboller czyli typowo norweskie bułeczki w wersji fit:

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=tbYZzXNpnAw&w=560&h=315]

Sam przepis może i nie rozpala zbytnio wyobraźni, ale polecam Wam obejrzeć całość i wyłapywać ciekawe słówka, takie chociażby jak piske, które oznacza „ubijać”.

Przeczesując zakamarki norweskiego YT kulinarnego udało mi się również znaleźć przepis na ciasteczka czekoladowe. Nie są co prawda fit, ale nie o to tu przecież chodzi, prawda? 😉

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=QtZIWTaz3po&w=560&h=315]

Dla moli książkowych

Wolicie słowo pisane? Nie ma problemu! W wakacyjnym zestawieniu norweskich ciekawostek nie mogło zabraknąć książek. Każda z nich nada się dla uczących się norweskiego już od poziomu B1.

Numer jeden i dwa na mojej liście to powieści autorstwa Liv Marit Weberg pt. Jeg blir heldigvis ikke lagt merke til oraz Det er heldigvis ingen som trenger meg. Pierwszą z książek kupiłam jakieś trzy lata temu i to zupełnie przypadkowo. Przeglądałam wtedy promocje na ebooki i akurat ten wpadł mi w oko. To był dobry wybór! Darmowy fragment książki możecie pobrać tutaj.

W powieści śledzimy losy młodej Norweżki, która nie bardzo wie co zrobić ze swoim życiem, a presja otoczenia i oczekiwania rodziców tylko potęgują jej poczucie bezradności. Książki podbiła moje serce czarnym humorem i opisami absurdalnych sytuacji dnia codziennego.

Druga powieść Liv Marit Weberg, Det er heldigvis ingen som trenger meg, porusza bardzo podobną tematykę i również można ją zaliczyć do tak popularnej dziś kategorii young adult fiction, czy też po norwesku: ungdomslitteratur. Podobnie jak w debiutanckiej powieści Weberg, również i tu czytelnik obserwuje młodą dziewczynę, która stara się złamać kod do tzw. normalnego życia. Bohaterka podejmuje pracę w sklepie zoologicznym, gdzie jest odpowiedzialna m.in. za marketing, czyli wrzucanie informacji o aktualnych promocjach w sklepie na fb. Całość okraszona jest typowym dla autorki humorem, który sprawia, że książkę czyta się jednym tchem.

Choć obydwie historie to raczej babskie czytadła to myślę, że ze względu na zabawny język również i panowie byliby zadowoleni z lektury. W październiku ukaże się kolejna książka Weberg – ja już nie mogę się doczekać!

Jeśli mieszkacie w Norwegii to z pewnością znajdziecie książki w Waszej lokalnej bibliotece, a dla mieszkających poza Norwegią też jest rozwiązanie czyli ebooki. Nawet nie mając czytnika ebooków możecie z nich skorzystać, bo większość księgarni internetowych oferuje swoje własne czytniki online (np. sklep ebok.no). Tak więc nie ma wymówek!

Dwie kolejne książki będą idealne dla osób, które dopiero rozpoczęły przygodę z językiem norweskim i szukają czegoś napisanego prostym językiem. Pamiętam, że będąc na pierwszym roku studiów czytaliśmy na zajęciach fragmenty jednej z tych powieści i poziom wcale nie był za wysoki. To bardzo pomaga budować pewność siebie, gdy wiemy, że jesteśmy dopiero na początku drogi, a już możemy czytać książki i rozumieć prawie każde słowo! Tymi magicznymi książkami, a właściwie to jedną książką składającą się z dwóch historii, jest  Kurt for alle Erlenda Loe. W książce znajdziecie opowieść Fisken oraz Kurt blir grusom. Historie nie są zbyt skomplikowane, ale za to bardzo zabawne i mimo że to książki dla dzieci to i dorosły może się w nie wciągnąć. Ja akurat jestem przeciwniczką używania książek dla dzieci na wczesnych stadiach nauki języka obcego (to temat na osobny wpis, który napewno wkrótce powstanie), ale akurat tę serię mogę Wam spokojnie polecić. Właściwie to jeśli znajdziecie gdzieś którąkolwiek część serii, niekoniecznie którąś z tych, które ty wymieniłam, to sięgajcie po nie śmiało! Każda część dotyczy innej przygody i nie jest powiązana z poprzednią, więc możecie je czytać w dowolnej kolejności. Jestem pewna, że wąsaty Kurt, który jest kierowcą wózka widłowego, podbije Wasze serca. Poza tym jedną z większych zalet książek są słówka, które przydadzą się w życiu codziennym, jak chociażby wspomniany przed chwilą wózek widłowy 😉 Do tego dochodzą zabawne ilustracje, które mogą czasem pomóc w zrozumieniu niektórych fragmentów książki.

Podobnie jak w przypadku książek Weberg, również i powieści Erlenda Loe szukajcie w bibliotekach. Norwegowie są bardzo dumni z rodzimej literatury i nawet najmniejsze biblioteki w Norwegii mają zawsze pokaźne księgozbiory. Poza tym na ebok.no i Cappelen Damm widziałam audiobooki o Kurcie, które mogą być dobrym rozwiązaniem dla słuchowców. Seria Erledna Loe nie jest też najmłodsza, więc ceny książek i audiobooków są przystępne.

A co Wy polecacie na wakacje? Podzielcie się tytułami i linkami w komentarzach!

You may also like

Leave a Comment

Strona korzysta z plików cookies. Warunki przechowywania i dostępu do plików cookies możesz ustawić w przeglądarce. Ok!