W pierwszy poniedziałek października zapraszam Wam na kolejny wpis śniadaniowy. Dziś do porannej kawy i herbaty mam dla Was garść ciekawych statystyk. Czy wiecie jaki odsetek społeczeństwa ma w Norwegii tytuł naukowy doktora? A może jesteście ciekawi ile godzin dziennie Norwegowie spędzają przeglądając media społecznościowe na smartfonach? Odpowiedzi na te i kilka innych pytań znajdziecie poniżej. Niektóre liczby są naprawdę zaskakujące!
„Choroba magisterska”
Mastersyke (dosłownie „choroba magisterska”) to norweskie pojęcie, które oznacza modę na zdobywanie stopnia magistra. Doskonale znamy to z własnego podwórka, gdzie posiadanie tytułu magistra stało się w ostatnich latach wręcz konieczne. W Norwegii strach przed „chorobą magisterską” jednak nie powinien paraliżować, bo liczby osób z tzw. długim wykształceniem wyższym (jest to wykształcenie przekraczające 4 lata na uniwersytecie lub szkole wyższej) to zaledwie 9% w skali kraju wśród ludzi z jakimkolwiek wykształceniem. Jeszcze mniej, bo tylko 1%, stanowią osoby posiadające tytuł naukowy doktora. Epidemia wykształcenia raczej więc Norwegii nie grozi.
Przyklejeni do smartfonów
Gdybym chciała policzyć osoby spotkane w autobusie lub na ulicy, które nie wpatrywały się w ekran telefonu to pewnie wystarczyłyby mi do tego palce jednej ręki. Da się też zauważyć pewną regularność – im niższy wiek, tym większe prawdopodobieństwo smartfonowego szaleństwa. Według szacunków aż 89% społeczeństwa norweskiego ma dostęp smartfona, a rekordziści potrafią wpatrywać się w ekran swych telefonów przez ponad 5 godzin dziennie! Nic dziwnego, że coraz więcej osób narzeka, że czuje się tak bardzo w tidsklemma (dosłownie „w uścisku czasu”), skoro aż tyle czasu zabiera im przeglądanie nowych wpisów na facebook’u i oglądanie zdjęć słodkich kotków 😉
Nie ma to jak Svalbard!
Svalbard jest częścią Norwegii, mimo swego specjalnego statusu. Według Traktatu Spitsbergeńskiego z 1920 roku wyspy należą do Norwegii, ale wszyscy członkowie traktatu mają prawo do korzystania z zasobów naturalnych regionu oraz prowadzenia tam badań naukowych. To popularne miejsce zarówno wśród badaczy, ale także poszukiwaczy przygód. I nic w tym dziwnego! Svalbard to obecnie chyba jedno z najbezpieczniejszych miejsc w Europie. W latach 2001-2016 liczba wykroczeń spadła tam o blisko 20%! Warto dodać, że wykroczeniem może być zarówno zakłócanie porządku jak i włamanie. Powodem niskiej (zerowej?) przestępczości na Svalbardzie jest mała liczba mieszkańców (niewiele ponad 2600 osób) oraz to, że tam po prostu nie ma gdzie uciec lub się ukryć. W tak małej społeczności wszyscy się znają, więc jeśli komuś coś zniknęłoby z garażu to winny pewnie znalazłby się jeszcze tego samego dnia.
Wyspa dla młodych
Zostańmy jeszcze przez chwilę na dalekiej północy. Svalbard dla wielu osób jest tymczasowym miejscem zamieszkania. Mówi się nawet, że na wyspie się nie umiera, bo byłby to tylko kłopot dla mieszkańców (nie ma tam cmentarza i zmarłych trzeba transportować na stały ląd, gdzie mogą zostać pochowani). Jest to widoczne również w liczbie mieszkańców. W Longeyearbyen i Ny-Ålesund, dwóch głównych miastach na wyspie, mieszka zaledwie 40 osób w wieku ponad 67 lat. Dane pochodzą z kwietnia tego roku, więc są dość aktualne. Dla porównania osób w wieku 20-44 lat jest „aż” 1122. Osoby w podeszłym wieku, które nie są samowystarczalne, nie mogłyby funkcjonować na Svalbardzie. To samo dotyczy osób obłożnie chorych, które od razu transportowane są do szpitali i ośrodków medycznych na stałym lądzie. Życie w izolacji jest na pewno niesamowitą przygodą, ale wiąże się też z wieloma ograniczeniami. Jeśli interesuje Was życie na norweskich wyspach to koniecznie sięgnijcie po książkę Ilony Wiśniewskiej „Białe”. Znajdziecie tam całe mnóstwo ciekawostek.
Zaczytani
Nie raz słyszeliście pewnie, że Skandynawia przoduje w czytelniczych statystykach w Europie. Mimo postępującej digitalizacji i długich godzin spędzanych codziennie przed komputerem/smartfonem, Norwegowie nie zapomnieli o książkach i gazetach. W 2016 roku 25% społeczeństwa deklarowało czytanie książek. To o 5% więcej niż w roku 2000. Spada jednak popularność papierowych wydań gazet. Dziś czyta je 39% społeczeństwa (co i tak stanowi dobry wynik), podczas gdy w roku 2000 było to aż 77%. Myślę jednak, że gdyby do statystyk włączyć abonentów cyfrowych wydań dzienników to liczby te byłyby o wiele wyższe.
A czy Wy znacie jakieś ciekawe fakty o Norwegii?
2 komentarze
dzięki za krótki aczkolwiek ciekawy post 🙂
W sumie wszystkie te statystyki pozytywne 🙂 Ta o przestępczości bardzo nawet urocza!