W oczekiwaniu na święta wraz z Blogerami językowo-kulturowymi, przygotowaliśmy akcję Blogowanie pod jemiołą. Choć przedświąteczny szał bardzo mnie przytłacza to muszę przyznać, że polski wymiar świątecznej atmosfery jest dość łagodny w porównaniu z norweskim. W Norwegii pierwsze świecidełka zaczęły pojawiać się już w połowie października (!), a gdy wyjeżdżałam pod koniec listopada całe Tromsø było ozdobione gwiazdkami, choinkami i reniferami. Ale nic w tym dziwnego – Norwegowie kochają święta Bożego Narodzenia i obchodzą je nieco inaczej, niż my w Polsce. Oto moje Top 5 norweskich tradycji świątecznych!
Choinka na środku salonu
W polskich domach choinka, choć wystawna i bogato przystrojona, ląduje zazwyczaj w kącie, żeby nikomu nie przeszkadzała. Jest to praktyczne jeszcze z jednego powodu – nie trzeba ubierać choinki z każdej strony 😉 Norwegowie z kolei lubią mieć możliwość obejrzenia drzewka pod każdym kątem, więc zazwyczaj stawiają je nieco dalej od ściany. Jest jeszcze jeden powód dlaczego choinka w norweskim domu nie jest upchnięta w kąt. Według jednej z tradycji, niektóre kolędy śpiewa się tańcząc wokół choinki, np. tę.
Dekoracje w całym domu (i nie tylko!)
Gdy zbliża się koniec roku Norwegowie tupią nogami z niecierpliwości, by móc w końcu wywiesić swoją kolekcję ozdób świątecznych. Nie wystarczy jakaś subtelna gwiazdka w kuchni czy lampki w salonie. Każde miejsce powinno przypominać o wszechobecnym julestemning, z balkonem i samochodem włącznie. Z reguły stonowani i opanowani Ola i Kari Nordmann w okolicy świąt zamieniają całe swe otoczenie w błyszcząco-brokatową sielankę.
Kaszka dla skrzata
W Boże Narodzenie warto ugotować dodatkową porcję julegrøt, świątecznej kaszki. I nie to jest to dodatkowa porcja dla niespodziewanego gościa, ale dla… skrzatów, nisser. Skrzaty mieszkają podobno w każdym domu i dawniej zawsze zostawiano im talerz z gorącą potrawą. W ten sposób kupowano sobie przychylność skrzatów, które pomagały później w gospodarstwie. Czasem i dziś praktykuje się tę tradycję, nawet jeśli ktoś mieszka w mieście. Legenda głosi, że jeśli skrzaty nie dostaną jedzenia w świąteczny wieczór, mogą później utrudniać gospodarzom życie. Lepiej więc nie ryzykować i ugotować trochę więcej owsianki 😉
Toksyczna ryba
Każdy wie, że Norwegia to przede wszystkim ryby, więc i na świątecznym stole nie może ich zabraknąć. Szczególnie na północy kraju popularny jest lutefisk, ryba marynowana w żrącym ługu. Tak, dobrze przeczytaliście. Suszoną rybę namacza się w ługu przez kilka dni (im dłużej, tym smak będzie… hm, bardziej specyficzny ;)). Po takiej kąpieli lutefisk jest jednak trujący, więc trzeba pozbyć się nadmiaru ługu przed podaniem dania. Aby to zrobić trzeba namaczać rybę w zimnej wodzie przez kilka dni (wodę należy codziennie wymieniać). Po takich zabiegach ryba ma bardzo oryginalną (żeby nie powiedzieć dziwną) konsystencję i smak. Dla niektórych to niemal jak nasz wigilijny karp – niby każdy trochę sobie robi żarty z potrawy, a później i tak wszystko znika z talerzy.
Szwedzkie grzane wino
Czym byłyby norweskie święta bez gløggu? Właściwie to powinnam napisać glögg, bo napój, choć tak uwielbiany przez Norwegów, pochodzi ze Szwecji. To rodzaj grzanego wina z miodem, cynamonem, goździkami i bakaliami, a często wzmacniany dodatkowo norweskim akevittem. Istnieje też wersja bezalkoholowa gløggu, ale po tej Norwegowie nie są już tak rozmowni jak po tradycyjnej odmianie napoju.
A czy Wy lubicie święta w norweskim wydaniu z milionem kolorowych światełek i toksyczną rybą? 🙂
Wczoraj mogliście przeczytać świąteczny wpis na blogu Daga Tłumaczy, a jutro zajrzyjcie koniecznie na blog Specyfika Języka.
W tej edycji Blogowania pod jemiołą nie mogło także zabraknąć konkursu! Tutaj znajdziecie więcej szczegółów oraz regulamin. Powodzenia!
4 komentarze
Jaki to gatunek ryby i dlaczego wymaga aż tak drastycznej obróbki?
Najczęściej tak traktuje się suszone dorsze, a sposób przygotowania wynika tylko i wyłącznie z tradycji 🙂
[…] Как проходят праздники в Норвегии — читаем здесь […]
[…] Как проходят праздники в Норвегии – читаем здесь […]